Odkąd zaszłam w ciąże byłam niesamowicie szczęśliwa, że wszystkie moje dolegliwości alergiczne minęły jak ręką odjął. Nie wiedziałam przez jesień, zimę i wczesną wiosnę co to alergia - aż do teraz. Nie wiem dlaczego ten cudowny wpływ stanu błogosławionego przestał na mnie działać i dlaczego akurat teraz.
W zasadzie lejący się katar, łzy w oczach i kichanie - byłabym w stanie znieść, ale przy braku leczenia z mojej strony zawsze pojawiał mi się jeszcze jeden objaw - straszne bóle głowy, twarzy, karku. I właśnie od wczoraj to przechodzę. Całą noc zwijałam się z bólu, nie zmrużyłam oka, momentami nawet chciałam umrzeć - aż w końcu w mojej teczce ciążowej odnalazłam zalecenia alergologa rozpisane na całą ciąże - co w którym trymestrze mogę brać i ile. Dobrze, że od razu też wtedy wykupiłam te leki, bo dzisiaj w Święto Konstytucji to bym się nachodziła za apteką dyżurną.
Rano wzięłam lek z grupy B, który w ciąży można stosować, ale tylko w ostatecznośći. Normalnie przy alergiach brałam dużo mocniejsze leki, ale jak nie chciało mi się iść do lekarza to kupowałam właśnie takie bez recepty na bazie Loratadyny - też działały, ale całymi dniami po nich spałam. Na najgorsze objawy wystarczała mi jedna tabletka na kilka dni. Mam nadzieję, że teraz nie będzie potrzeby brania ich więcej - poza tym jestem już w 38 tygodniu ciąży - może mały zdecyduje się w końcu wyjść? :)
P.S Wg Wikipedii dziś jest również Międzynarodowy Dzień Astmy i Alergii.
Myślałam, że ominie mnie ten problem - podobnie jak wiele innych, ale jednak w 37 tygodniu ciąży po jednej godzinie siedzenia przy komputerze nabawiłam się strasznie opuchniętych stóp.
W życiu jeszcze czegoś takiego nie widziałam! Ze stóp zrobiły mi się dosłownie poduchy! Najpierw się wystraszyłam, bo to aż na kilometr śmierdziało stanem przedrzucawkowym, ale zmierzenie ciśnienia bardzo mnie uspokoiło - niskie jak cholera - jak zawsze.
Starałam się leżeć z nogami w górze, na lewym boku - różne cuda - i nic. Chłodne kąpiele stóp. Nic.
Przechodziłam tak kilka dni. Rano zwykle było znośnie, ale wystarczyło, że pochodziłam godzinę po domu i znów nie mieściłam się w żadne buty.
W końcu kupiłam jakiś żel chłodzący do stóp i jakimś cudem zrobiłam sobie mega krótki drenaż limfatyczny (bo do stóp ledwo dostaję) i kolejnego dnia było już o niebo lepiej. Bardzo dużo zaczęłam też pić wody. Dziś stopy są prawie normalne :)
Więc żeby pozbyć się mega opuchlizm na stopach potrzeba:
- żelu chłodzącego,
- fizjoterapeuty/masażysty, który zrobi drenaż limfatyczny,
- pić bardzo dużo wody mineralnej,
- u mnie o dziwo jest też dużo lepiej kiedy chodzę w ciągu dnia a nie tylko leżę w łóżku jak nieżywa. Oczywiście po chodzeniu są bardziej opuchnięte, ale wystarcza chwila odpoczynku i jest ok.
Kolejny wpis pewnie będzie o homoroidach. O ile się dowiem jak się tego pozbyć... Ciąża to nie przelewki. Na prawdę nie mogę się już doczekać porodu.