
Michał polubił się z nocnikiem. W zasadzie to wykorzystałam po prostu fakt, że dzieć ani myśli się ubierać i po kilku mniejszych i większych wpadkach w końcu załapał. Teraz jak ma potrzebę to siada na nocnik i robi swoje. Póki lato i ciepło niech czuje wolność pupy i siusiaka. Niedługo to się jednak skończy i trzeba będzie zacząć się ubierać. Michał raczej nie zdaje sobie z tego sprawy...
W raz z wolnością - zaczął się też interesować tym, co ma między nogami. Normalnie nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, ale nie mogłam na to patrzeć, jak przy karmieniu piersią dotykał sobie siusiaka. Przy karmieniu absolutnie zabraniałam mu takich zabaw, a jak nie docierało to zabierałam pierś. Po pewnym czasie okazało się, że liczba dziennych karmień uległa ogromnemu zmniejszeniu. Prawdopodobnie nie chciał rezygnować z badania swojego ciała i wolał odstawić pierś. Tak też się stało. W nocy odstawił się już jakiś czas temu a dzisiaj będzie już siódma doba jak nie karmię piersią. Mówili że przy odstawianiu piersi dziecko będzie ryczało, że całą noc trzeba będzie nosić, że czeka nas (a tak na prawdę mnie) co najmniej tydzień niewyspania!
Kłamali. Wszyscy kłamali.
Na każde dziecko przyjdzie odpowiedni moment i to się samo rozwiąże. Podobnie jak sprawa samych piersi… Straszyli, że zapalenia, że trzeba będzie odciągać pokarm - nic mi nie jest i niczego z nimi nie robię.
W zasadzie jestem z siebie bardzo dumna. Dziecko odstawione od piersi bez płaczu i traumy, nie korzystające ze smoczka i nie ssące kciuka, a za to korzystające z nocnika.
Michał miał ciężki start, ale teraz widzę, że to, że dostawał dużo ciepła (karmienie piersią, noszenie, spanie razem) dało wspaniałe efekty.
Z tytułu postu można też wnioskować, że w grudniu urodzi się nam drugi chłopiec.
Czekamy ;)
