Odkąd zaszłam w ciąże byłam niesamowicie szczęśliwa, że wszystkie moje dolegliwości alergiczne minęły jak ręką odjął. Nie wiedziałam przez jesień, zimę i wczesną wiosnę co to alergia - aż do teraz. Nie wiem dlaczego ten cudowny wpływ stanu błogosławionego przestał na mnie działać i dlaczego akurat teraz.
W zasadzie lejący się katar, łzy w oczach i kichanie - byłabym w stanie znieść, ale przy braku leczenia z mojej strony zawsze pojawiał mi się jeszcze jeden objaw - straszne bóle głowy, twarzy, karku. I właśnie od wczoraj to przechodzę. Całą noc zwijałam się z bólu, nie zmrużyłam oka, momentami nawet chciałam umrzeć - aż w końcu w mojej teczce ciążowej odnalazłam zalecenia alergologa rozpisane na całą ciąże - co w którym trymestrze mogę brać i ile. Dobrze, że od razu też wtedy wykupiłam te leki, bo dzisiaj w Święto Konstytucji to bym się nachodziła za apteką dyżurną.
Rano wzięłam lek z grupy B, który w ciąży można stosować, ale tylko w ostatecznośći. Normalnie przy alergiach brałam dużo mocniejsze leki, ale jak nie chciało mi się iść do lekarza to kupowałam właśnie takie bez recepty na bazie Loratadyny - też działały, ale całymi dniami po nich spałam. Na najgorsze objawy wystarczała mi jedna tabletka na kilka dni. Mam nadzieję, że teraz nie będzie potrzeby brania ich więcej - poza tym jestem już w 38 tygodniu ciąży - może mały zdecyduje się w końcu wyjść? :)
P.S Wg Wikipedii dziś jest również Międzynarodowy Dzień Astmy i Alergii.