Mam dość lekarzy. Mam dość kaszlu. Nikt nie chce mnie niczym leczyć. Kaszlę już drugi miesiąc i momentami mam wrażenie, że już bliżej mi jak dalej do przejścia na drugą stronę. Nie raz kaszlę tak, że aż wymiotuję. W zasadzie często tak się to kończy, bo i tak mam mdłości niesamowite, a mam tyle tego syfu odkrztuszonego w gardle, że prowokują wymioty.
Byłam u kilku lekarzy, każdy osłuchuje płuca i mówi, że wszystko ok, robić inhalacje z soli i czekać aż przejdzie. No tak. Ale trzeba jeszcze do ludzi wyjść. Aż mi głupio, że od dwóch miesięcy kaszlę jak gruźlik. Ci co wiedzą, że jestem w ciąży to jeszcze jak Cię mogę - znoszą to. Gorzej jak ktoś nie wie - patrzą się na mnie jak na trędowatą i boją się, że zarażam kokluszem.
W końcu wzięłam się w garść i postanowiłam robić sobie akupresurę stóp. W końcu jestem masażystką - mam trochę z górki. Obejrzałam kilka filmików o refleksologii stóp, mam na kartce ściągawkę, więc masuję stopy i uciskam. Nie wiem czy w dobrych miejscach, najwyżej zamiast płuc pouciskam też tarczycę, jelita i co tam jeszcze jest obok. Jak byłam małą dziewczynką wujek często masował mi stopy w zależności od moich dolegliwości. Zwykle były to bóle głowy. Nie pamiętam czy to działało czy nie. Pewnie niedługo się okaże, ale na prawdę jestem już skrajnie wykończona tym kaszlem...